czy to nad Dźwiną i uprawnymi polami po horyzont - z tą samą przyrodą na inną zupełnie niż w Polsce centralnej czy zachodniej, monumentalną skalę. <br> A już przedziwnym pomysłem losu (który, jak wiadomo, jest specjalistą od dziwnych pomysłów) było to, że u tych korzeni zastałem Rosjan. Potomków tych Rosjan (oczywiście nie dosłownie), którzy mojego dziada od tych korzeni oderwali. Bo była to rodzina rosyjska mimo polskiego nazwiska, która z swoim rodowodzie miała wśród przodków po kądzieli Joachima Chreptowicza, ostatniego wielkiego zarówno tytularnie, jak i w dosłownym znaczeniu tego słowa, (mimo kontrowersyjnych fragmentów jego życiorysu, jak np. sprzyjanie Targowicy) Kanclerza Litewskiego, współtwórcę Komisji