może nie na mnie? W tych latach ruch opozycyjny był już tak duży, że nie znaliśmy się wszyscy między sobą i w osiedlu mógł być ktoś z naszych, o kim nie wiedziałem. Minąłem samochód i nikt z niego za mną nie poszedł, ale to jeszcze nie był test. Śledzono mnie dostatecznie często, by niektóre metody rozpoznać, a mieszkając tu od lat, dobrze zorientowałem się w sposobie rozlokowania obserwatorów i samochodów, kiedy nakładano mi obstawę. W miejscu, skąd widać klatkę schodową, stawiano "piechura" z radiotelefonem, który zawiadamiał, czy wszedłem do domu i czy z niego wychodzę. Piechur był niewidoczny, ale był, bo