sznuruje mu usta. Nie mam co do tego wątpliwości. Przez dobre wychowanie czy przez delikatność, nie chcąc sytuacji czynić za jaskrawą, nie odzywa się do nikogo. Mowy też nie ma o tym, byśmy razem poszli do dawnego gmachu "Apolinarego". Proponował to parokrotnie, kiedy brakowało mi czasu, dziś mam go pod dostatkiem, on jednak wziął wody w usta.<br>Ile w tym roboty prałata Kuleszy, nie wiem. Że nie on mi <page nr=152> zaszkodził w kurii, gotów jestem uwierzyć. Ale że tu, w pensjonacie, napomstował na mojego ojca, wydaje mi się. bardzo prawdopodobne. Bez wątpienia naszą sprawę komentuje się w całej Polonii. A więc i