Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 5
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
powinno być problemem. Nie zabierają ze sobą żadnych dodatkowych ciepłych rzeczy czy czegoś do jedzenia. Wychodzą rano. Jednak tego dnia pogoda nie była dobra. Przenikliwe zimno i porywisty wiatr szalejący na grani powodują, że marsz staje się coraz cięższy. Mimo wszystko idą w górę. Gdzieś w okolicach Lodowej Przełęczy spotykają doświadczonego przewodnika, który wracał ze szczytu. Widząc je poradził, by zawróciły. One, jakby tylko czekały na jakiś bodziec do powrotu - posłusznie zaczynają schodzić po własnych śladach. Jednak odnajdą się dopiero po dwudziestu czterech godzinach. Skrajnie wyczerpane, z odmrożeniami. Cudem ocalone.

Ślady do nikąd

Około 23.00 dyżurny ratownik Grupy Podhalańskiej w
powinno być problemem. Nie zabierają ze sobą żadnych dodatkowych ciepłych rzeczy czy czegoś do jedzenia. Wychodzą rano. Jednak tego dnia pogoda nie była dobra. Przenikliwe zimno i porywisty wiatr szalejący na grani powodują, że marsz staje się coraz cięższy. Mimo wszystko idą w górę. Gdzieś w okolicach Lodowej Przełęczy spotykają doświadczonego przewodnika, który wracał ze szczytu. Widząc je poradził, by zawróciły. One, jakby tylko czekały na jakiś bodziec do powrotu - posłusznie zaczynają schodzić po własnych śladach. Jednak odnajdą się dopiero po dwudziestu czterech godzinach. Skrajnie wyczerpane, z odmrożeniami. Cudem ocalone.<br><br>&lt;tit&gt;Ślady do nikąd&lt;/&gt;<br><br>Około 23.00 dyżurny ratownik Grupy Podhalańskiej w
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego