go na dno walizki, wyjąłem z niej dziesięć biszkoptów, kawał kiełbasy, którą pokrajałem na dziesięć części i poszedłem do pokoju neptunów.<br>- Moi drodzy, chcę wam nagrodzić, że pośrednio z mojej winy nie mieliście obiadu. Macie, jedzcie.<br>Wzbraniają się, ale nie doprowadzając do momentu, gdy w takich wypadkach sytuacja staje się drażliwa, przyjmują. Z różnych kątów pokoju padają jak strzały <page nr=68> karabinowe krótkie, jędrne: - Thanks! - Klepią mnie po ramieniu, ja grzecznie odklepuję, odprowadzają mnie do drzwi.<br>Zabieram z pokoju trzech wieszczów i idę na dół. Po drodze spotykam Heimera. Pozdrawiam go przykładając dłoń do czoła. Nie odpowiada mi, przystaje tylko, pięściami podpiera boki