miesiące później, pewnego niedzielnego przedpołudnia, opowiadałem w kantynie o przygodach, które przeżyliśmy w Sulimowie, nikt nie dawał mi wiary. A przecież wystarczyło zatelefonować do tej jednostki, by dowiedzieć się, że rzeczywiście istnieje tam instytucja Króla Fali. Można było również zadzwonić do naszego kumpla - Kapsla i zapytać go, czy naprawdę on - drewniak - jadł obiad z Królem Fali przy jednym stoliku. I nic nie stało na przeszkodzie, aby skontaktować się z kucharzem w Sulimowie, który niechybnie potwierdziłby, iż tego dnia podano zupę cebulową na pierwsze, a podsmażaną kiełbasę z ziemniakami, na drugie danie. Nikt jednak nie chciał się bawić w sprawdzanie wiarygodności mojej