w nieznaną dymensję, w obłęd.<br>O tej godzinie opanowywał mnie szał łowienia motyli, pasja ścigania tych migocących plamek, tych błędnych białych płatków, trzęsących się w rozognionym powietrzu niedołężnym gzygzakiem. <page nr=77><br>I zdarzyło się wówczas, że któraś z tych jaskrawych plamek rozpadła się w locie na dwie potem na trzy - i ten drgający, oślepiająco biały trójpunkt wiódł mnie, jak błędny ognik, przez szał bodiaków, palących się w słońcu.<br>Dopiero na granicy łopuchów zatrzymałem się, nie śmiejąc się pogrążyć w to głuche zapadlisko.<br>Wtedy nagle ujrzałem go.<br>Zanurzony po pachy w łopuchach, kucał przede mną. Widziałem jego grube bary w brudnej koszuli i niechlujny