chciał jak najszybciej dotrzeć w rodzinne<br>strony. Musiał jednak, rzecz jasna, omijać główne drogi. Szedł<br>głównie nocą. Dniem przesiadywał w zbożach, spał, odpoczywał i<br>nabierał sił. Pożywienie ludzie mu dawali chętnie;<br>gdzie tylko wszedł do domu, wywoływał zdziwienie, ale nikt nie<br>odmówił jedzenia, wpychano mu je nawet w kieszenie na<br>drogę. Wielu ludzi poznawało Stanisława Marusarza, o którym<br>prasa sportowa do 1939 roku rozpisywała się obszernie<br>i często, zamieszczając także jego zdjęcia.<br> Po kilku dniach wędrówki trudnej, okrężną drogą, polami<br>od strony Kościeliska, drogą pod reglami Marusarz wreszcie<br>dotarł do zabudowań Józka Krzeptowskiego. Było już ciemno.<br>Obszedł budynek razy wokoło i