Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok: 1996
w piwnicy.
Cofnąłem się szorując plecami o kamienie. Patrzyłem, jak pełznie i
pełznie - nie mógł się skończyć. Był zielony, długi - połyskiwał jak
ciemna butelka. Ciągle słyszałem szelest. Ocierał się o stopnie, a
potem o kamienie lub cegły niżej. Znikł w ciemnym lochu.
Pobiegłem, żeby opowiedzieć wszystko ojcu, ale on ciągle drzemał na
boku, z podkurczonymi nogami, w czapce z chustki zawiązanej w supełki.
Z ręką pod głową. Wtedy poszedłem na brzeg i zacząłem ciskać kamieniami
na środek rzeki. Dalej i dalej.


- Tato, czy na pewno jest Bóg? - spytałem, kiedy zasypialiśmy.
Póki ojciec był jeszcze na zewnątrz namiotu, ukląkłem i pomodliłem
się
w piwnicy.<br>Cofnąłem się szorując plecami o kamienie. Patrzyłem, jak pełznie i<br>pełznie - nie mógł się skończyć. Był zielony, długi - połyskiwał jak<br>ciemna butelka. Ciągle słyszałem szelest. Ocierał się o stopnie, a<br>potem o kamienie lub cegły niżej. Znikł w ciemnym lochu.<br> Pobiegłem, żeby opowiedzieć wszystko ojcu, ale on ciągle drzemał na<br>boku, z podkurczonymi nogami, w czapce z chustki zawiązanej w supełki.<br>Z ręką pod głową. Wtedy poszedłem na brzeg i zacząłem ciskać kamieniami<br>na środek rzeki. Dalej i dalej.<br><br><br> - Tato, czy na pewno jest Bóg? - spytałem, kiedy zasypialiśmy.<br> Póki ojciec był jeszcze na zewnątrz namiotu, ukląkłem i pomodliłem<br>się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego