Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1936
amator.)
Aż tu nagle pewnego dnia
zamach stanu. Coup d'état.
Zamach stanu nb. miał w sobie coś z gwiazdy betlejemskiej,
za którą ciągnęło 3000000 magików.
I wszystko stało się jak na scenie:
siedziałem z Ingą w Tiergartenie,
a jesień w Berlinie, w Tiergartenie,
to są, proszę państwa, takie struny...
Z drzew mgłą kurzyło,
wiatr niski jak bas -
i nagle Inge: - Wiffen Sie waf?
(Ona miała coś takiego w głosie czy w zębach.)
Wissen Sie was? Życie
mi się znudziło.

- Hm...
Spojrzałem na nią, papierosa ćmiąc -
nie jestem Wyspiański, ale bądź co bądź
to powiedzenie mnie wzruszyło.
Za późno: Rewolwer nie był
amator.)<br>Aż tu nagle pewnego dnia<br>zamach stanu. Coup d'état.<br>Zamach stanu nb. miał w sobie coś z gwiazdy betlejemskiej,<br>za którą ciągnęło 3000000 magików.<br>I wszystko stało się jak na scenie:<br>siedziałem z Ingą w Tiergartenie,<br>a jesień w Berlinie, w Tiergartenie,<br>to są, proszę państwa, takie struny...<br>Z drzew mgłą kurzyło,<br>wiatr niski jak bas -<br>i nagle Inge: - Wiffen Sie waf?<br>(Ona miała coś takiego w głosie czy w zębach.)<br>Wissen Sie was? Życie<br>mi się znudziło.<br><br>- Hm...<br>Spojrzałem na nią, papierosa ćmiąc -<br>nie jestem Wyspiański, ale bądź co bądź<br>to powiedzenie mnie wzruszyło.<br>Za późno: Rewolwer nie był
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego