Typ tekstu: Książka
Autor: Żukrowski Wojciech
Tytuł: Kamienne tablice
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1966
ostatnie pisma. Z ulgą opuścił gmach ambasady. Mihaly w dżokejce z zadartym daszkiem huśtał się na skrzydle otwartej bramy, która żałośnie skrzypiała.
- Wujku, zabierz mnie... Przejadę się z wujkiem.
- Nie jadę do domu - odpowiedział przez opuszczoną szybę austina.
- Już mnie nie lubisz jak dawniej. Nie mamy sekretów.
- Siadaj, szantażysto - uchylił drzwiczki - ale nieprędko cię odwiozę.

Za omszałą, szturmowaną przez ciernie świątyńką o dachu szczerbatym, podobnym do nadgryzionego jabłka, zaczynały się plantacje miejskie, długie zagony rudych lwich paszczy i zielonawej rezedy, paliły się pola szałwii tak radosną czerwienią, aż migotało w oczach. Jesień nie przeszkadzała bujnemu rozwojowi roślinności, jeśli tylko gumowe węże
ostatnie pisma. Z ulgą opuścił gmach ambasady. Mihaly w dżokejce z zadartym daszkiem huśtał się na skrzydle otwartej bramy, która żałośnie skrzypiała.<br>- Wujku, zabierz mnie... Przejadę się z wujkiem.<br>- Nie jadę do domu - odpowiedział przez opuszczoną szybę austina.<br>- Już mnie nie lubisz jak dawniej. Nie mamy sekretów.<br>- Siadaj, szantażysto - uchylił drzwiczki - ale nieprędko cię odwiozę.<br><br> Za omszałą, szturmowaną przez ciernie świątyńką o dachu szczerbatym, podobnym do nadgryzionego jabłka, zaczynały się plantacje miejskie, długie zagony rudych lwich paszczy i zielonawej rezedy, paliły się pola szałwii tak radosną czerwienią, aż migotało w oczach. Jesień nie przeszkadzała bujnemu rozwojowi roślinności, jeśli tylko gumowe węże
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego