pożyczonych stołów: ksiądz na honorowym miejscu, obok niego ojciec z dziećmi, prócz Weronki, która podawała, dalej cała partia strugaczy i Korbal, bo chociaż z nimi już nie robił, ale kiedyś był ich Mojżeszem, na Kozłowo przyprowadził - trudno go było nie zaprosić.<br>Rozmowa jakoś się nie kleiła. Milczeli, skrępowani obecnością osoby duchownej, młody dobrodziej znów pamiętał, że jest tą osobą, i nie mając wprawy w podobnych wypadkach, trzymał się sztywno.<br>Odetchnęli, gdy Korbal zagaił:<br>- Tomasz - skinął na ojca - dał początek. Teraz ksiądz <page nr=127> <br>będzie miał z nami prawdziwe utrapienie, bo każdy będzie prosił o błogosławieństwo.<br>- A tak, słyszałem - odrzekł ksiądz Wojda - słyszałem, że