że temu staremu Litwinowi tylko świństwa w głowie i na wolinę by ciągnął...<br>- No wie pan, panie Dąbrowski...<br>- Tak skarz mnie Bóg, panie poruczniku, roboty nie ma, myślę, posprzątam trochę, miotłę wziąwszy, odgarniam wolinę, nie zauważyłem Zosieńki, chude to jak wiórek, szare i malutkie jak myszka...<br>- A kto mnie w dupę uszczypawszy?<br>- Taż ja nie wiem, gdzie mnie w głowie takie rzeczy, Zosieńka? Pewnie jakaś drzazga ci się wbiwszy...<br>Podporucznik Kowalik, nie mogąc utrzymać powagi, wyszedł na korytarz. Wysoki głosik pani Zosi słychać było nawet w kancelarii. Pan Korzeniowski w kącie przy szafie kurzył papierosa, szczerząc zęby, pani Simonow pochylała się