Typ tekstu: Książka
Autor: Dąbrowska Maria
Tytuł: Noce i dnie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1932
tako poszyte.
Eksportację do kościoła w Małocinie wyznaczono na dzień następny. Nie można było zwlekać, gdyż, jak to bywa latem, po zimnach i deszczach nastał męczący wilgotny upał i ciało nie mogło stać.
Rano tego dnia po raz ostatni zaprowadzono dzieci na próg pokoju, w którym leżała babcia. Bił stamtąd duszny zapach więdnących akacji pomieszany z obcą, słodką i mdlącą wonią, od której dziewczynki pobladły. Mnóstwo bab wiejskich klęczało dokoła trumny i to jeszcze zwiększało zaduch. Dzieci folwarczne poszturchując się i gromiąc wzajemnie tłoczyły się w sieni. Agnisia pociągnęła ojca za rękaw i szepnęła:
- My nie widzimy babci.
Ojciec schylił się
tako poszyte.<br>Eksportację do kościoła w Małocinie wyznaczono na dzień następny. Nie można było zwlekać, gdyż, jak to bywa latem, po zimnach i deszczach nastał męczący wilgotny upał i ciało nie mogło stać. &lt;page nr=259&gt;<br>Rano tego dnia po raz ostatni zaprowadzono dzieci na próg pokoju, w którym leżała babcia. Bił stamtąd duszny zapach więdnących akacji pomieszany z obcą, słodką i mdlącą wonią, od której dziewczynki pobladły. Mnóstwo bab wiejskich klęczało dokoła trumny i to jeszcze zwiększało zaduch. Dzieci folwarczne poszturchując się i gromiąc wzajemnie tłoczyły się w sieni. Agnisia pociągnęła ojca za rękaw i szepnęła:<br>- My nie widzimy babci.<br>Ojciec schylił się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego