w olbrzymiej mierze w ciemności, i 'miejsc bezpiecznych', tak jak 'czystych rąk', po prostu nie ma". <br>lipiec 1974</><br><br><div year=1974><br><br><tit>Proszę pokazać język</><br><br><tit>Trzydzieści lat później, czyli przygody słowa</><br><br> Jak psychiatra, który słucha zwierzeń pacjenta nie tylko po to, aby dowiedzieć się, co go trapi, ale i w tym celu, by z dykcji, intonacji, metaforyki i składni chorego odczytać pośrednią drogą jego aktualny stan psychiczny - tak i my spróbujmy wysłuchać głosu poezji polskiej ostatnich lat trzydziestych, traktując ów głos nie tyle jako źródło bezpośrednich informacji, ile raczej jako zespół symptomów, "niechcący" ujawnianych objawów. Czy objawów choroby? Niekoniecznie. Homeryckie porównanie, które rozpoczęło ten artykuł