Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
dykty. Oddzielne, wezbrane krople jak wiśnie padały ciężko na ziemię. Głód cienkim głosem odezwał się w brzuchu. I nagle, w raptownym przeczuciu, Polek otworzył oczy. Kamiennym chodnikiem od drzwi kuchennych biegła Wisia ku furtce. Okryta była niebieską peleryną, pod którą śmigały jasne nogi w czarnych botach. Polek cofnął się instynktownie, dykta spadła pomiędzy gęste zielsko. Serce zabiło mu gwałtownie i poczuł się widoczny w swoim ukryciu, wystawiony na pośmiewisko. Jednakże Wisia go nie dostrzegła, trzasnąwszy furtką ruszyła szybciutko pod górę, w stronę dzikiej gruszy. Wysunąwszy się z gąszczu, patrzył za nią żałując, że nie skorzystał z okazji, że nie zawołał, gdy
dykty. Oddzielne, wezbrane krople jak wiśnie padały ciężko na ziemię. Głód cienkim głosem odezwał się w brzuchu. I nagle, w raptownym przeczuciu, Polek otworzył oczy. Kamiennym chodnikiem od drzwi kuchennych biegła Wisia ku furtce. Okryta była niebieską peleryną, pod którą śmigały jasne nogi w czarnych botach. Polek cofnął się instynktownie, dykta spadła pomiędzy gęste zielsko. Serce zabiło mu gwałtownie i poczuł się widoczny w swoim ukryciu, wystawiony na pośmiewisko. Jednakże Wisia go nie dostrzegła, trzasnąwszy furtką ruszyła szybciutko pod górę, w stronę dzikiej gruszy. Wysunąwszy się z gąszczu, patrzył za nią żałując, że nie skorzystał z okazji, że nie zawołał, gdy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego