porze, w której idą spać ostatnie rogówki, a mleczarze dopiero wychodzą do pracy.<br>Znużyła mnie ta nocna podróż, nie potrzebuję jednak snu.<br>Chcę tylko odetchnąć czystością świtu.<br>Golę się, biorę tusz, wdziewam białą koszulę, srebrny krawat, ubranie z czarnego tropiku.<br>Początkowo wędruję uliczkami Starego Miasta na oślep, jak człowiek oczadziały dymem i mgłą, bez sensu, bez planu.<br>Nic dziwnego, że trafiam też na Szpitalną, choć nie cierpię owej ulicy.<br>Znoszono tu chorych, kiedy kościół Św. Ducha bardziej szpitalem był niż kościołem.<br>Tutaj to, dobrze pamiętam, panowie Brenner i Chmiel założyli około roku 1458 szpital studentów uniwersytetu, ale i tak bez dukatów