Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Rzeczpospolita
Nr: 11.09
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
kur. Woń zgnilizny jest silniejsza od zapachu małych placków z nadzieniem migdałowym, które spożywa się na wieczornych ucztach w okresie ramadanu. Droga z głównego meczetu Al-Kabir, którą musiałby przejść kondukt żałobny do cmentarza Szejk Jusuf, prowadzi właśnie przez uliczki targowe. Gdy trwa handel, osiołek ciągnący wózek z bakłażanami i dyniami ledwo się tamtędy przeciska. Nawet bez straganów dwa samochody miałyby kłopoty z mijaniem.
Trudno sobie wyobrazić setki tysięcy Palestyńczyków stłoczonych w tych uliczkach, by oddać ostatni hołd swojemu przywódcy. - Ludzie by się potratowali - mówi z przerażeniem urzędnik miejski. Niechętnie wypowiada się o sprawie ewentualnego pogrzebu, bo - jak wielu miejscowych - wciąż
kur. Woń zgnilizny jest silniejsza od zapachu małych placków z nadzieniem migdałowym, które spożywa się na wieczornych ucztach w okresie ramadanu. Droga z głównego meczetu &lt;name type="place"&gt;Al-Kabir&lt;/&gt;, którą musiałby przejść kondukt żałobny do cmentarza &lt;name type="place"&gt;Szejk Jusuf&lt;/&gt;, prowadzi właśnie przez uliczki targowe. Gdy trwa handel, osiołek ciągnący wózek z bakłażanami i dyniami ledwo się tamtędy przeciska. Nawet bez straganów dwa samochody miałyby kłopoty z mijaniem.<br>Trudno sobie wyobrazić setki tysięcy Palestyńczyków stłoczonych w tych uliczkach, by oddać ostatni hołd swojemu przywódcy. - Ludzie by się potratowali - mówi z przerażeniem urzędnik miejski. Niechętnie wypowiada się o sprawie ewentualnego pogrzebu, bo - jak wielu miejscowych - wciąż
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego