z narzeczonym. Dla Marty liczy się, że pracodawczyni po ciężkim dniu pracy uśmiechnie się i podziękuje. Ważne jest, by czuć się potrzebnym. Pracodawcy nie mieli w zwyczaju choćby chwilę z nią porozmawiać, nawet o ich dziecku. Marta ma silną pozycję na rynku, więc odeszła. Matka była zaskoczona: niania miała być dyspozycyjna.<br><br>Magdalena Budna, psycholog z Warszawskiego Centrum Opieki, przyznaje, że pracodawcy, szczególnie wielkomiejscy, a już w szczególności ci, którzy niedawno doszli do pieniędzy, mają tendencję do traktowania niań jak XIX-wiecznej służby. Wyżąć jak ścierkę i nie zapłacić. Zadzwoniła na przykład żona znanego biznesmena z zamówieniem na "służbę do rezydencji". Budna