Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
pleców zimny dreszcz. Na oślep, z zaciśniętym kurczowo gardłem, rzucił się do ucieczki. Biegł chłostany ledwo zawiązującymi się kłosami żyta, nie słysząc nawet, że jego rejterada spłoszyła widać owego drugiego puchacza, gdyż równie szybki i gwałtowny tupot cichł w stronie Górnych Młynów.
8. Pan Staś leżał na zdeptanym przez gęsi dywaniku koło domu Małpowskich. Wielka drewniana rudera skryła wszystko wokół koślawym i długim cieniem. Pan Staś wodził palcami po brzydkiej bliźnie przecinającej ukośnie jego ogorzałą szyję i patrzył z zadumą na osadę przyczepioną do torów kolejowych jak do lepu. Właśnie pociąg podmiejski pyknął białą parą, jął się toczyć w stronę Puszkarni
pleców zimny dreszcz. Na oślep, z zaciśniętym kurczowo gardłem, rzucił się do ucieczki. Biegł chłostany ledwo zawiązującymi się kłosami żyta, nie słysząc nawet, że jego rejterada spłoszyła widać owego drugiego puchacza, gdyż równie szybki i gwałtowny tupot cichł w stronie Górnych Młynów.<br>8. Pan Staś leżał na zdeptanym przez gęsi dywaniku koło domu Małpowskich. Wielka drewniana rudera skryła wszystko wokół koślawym i długim cieniem. Pan Staś wodził palcami po brzydkiej bliźnie przecinającej ukośnie jego ogorzałą szyję i patrzył z zadumą na osadę przyczepioną do torów kolejowych jak do lepu. Właśnie pociąg podmiejski pyknął białą parą, jął się toczyć w stronę Puszkarni
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego