Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
parowozów, skrzeku megafonów, przy zwietrzałym piwku, inżynier Henryk Wiator rozpoczął swą spowiedź. "Do Iks przyjechałem z Oksymoronu jakiś nieswój, wszystko wydawało mi się dwuznaczne, oślizłe, wstrętne, wątpliwe, tak, Stasiu, wątpliwe... To był początek końca mojego dawnego życia. Po co, myślałem, zbierać coraz więcej rzeczy, coraz lepiej żyć, jak mogą się dziać takie świństwa. Zrozumiałem, Stasiu, że sens życia musi polegać na czymś innym. Ale na czym? Na czym? Czytałem, mnóstwo czytałem... Wpadła mi w ręce taka jedna książka, autor pisał, że góry, to znaczy wspinanie się po górach przyniosło mu spokój... Pojechałem. Czytałeś o tym w gazetach?", "czytałem, Heniu", "tak, tylko
parowozów, skrzeku megafonów, przy zwietrzałym piwku, inżynier Henryk Wiator rozpoczął swą spowiedź. "Do Iks przyjechałem z Oksymoronu jakiś nieswój, wszystko wydawało mi się dwuznaczne, oślizłe, wstrętne, wątpliwe, tak, Stasiu, wątpliwe... To był początek końca mojego dawnego życia. Po co, myślałem, zbierać coraz więcej rzeczy, coraz lepiej żyć, jak mogą się dziać takie świństwa. Zrozumiałem, Stasiu, że sens życia musi polegać na czymś innym. Ale na czym? Na czym? Czytałem, mnóstwo czytałem... Wpadła mi w ręce taka jedna książka, autor pisał, że góry, to znaczy wspinanie się po górach przyniosło mu spokój... Pojechałem. Czytałeś o tym w gazetach?", "czytałem, Heniu", "tak, tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego