z oficerskim Żoliborzem. Obie grupy zaczęły spotykać się w Dębkach. Właściwie dlatego, że ja miałem tu letniskowy domek. Rybacka wioska szybko stała się oazą wolności dla warszawskich hippisów. By opalać się nago, słuchać Radia Luxemburg, łowić ryby w Piaśnicy (najczęściej na widelec), palić ogniska na brzegu morza, przyjeżdżały tutaj też dzieci kwiaty z Poznania, Trójmiasta, Krakowa. - Z okna domku Gumowskich śpiew Janis Joplin niósł się na całe Dębki - wspomina Ewa Brykowska-Liniecka, zwana Krową. - Do najbliższego sklepu było pięć kilometrów. Co jakiś czas wyznaczało się ludzi, którzy mieli przynieść skrzynkę piwa z Żarnowca. Niestety, zwykle kończyło się tak, że nie wracali przez