wieści, że ten cynik, profesor Ligenhorn, na podstawie swojej absurdalnej teorii o intoksykacji psychotycznej dopatrzył się u mnie objawów schizofrenii, której uległem rzekomo przez obcowanie z osobnikami dotkniętymi tym schorzeniem. Jest to zupełna brednia, gdyż nie ma chyba wątpliwości, że zbliżone do siebie poglądy Morela i Kretschmera, oparte na fatalizmie dziedziczenia, są jak najbardziej słuszne i naukowo uzasadnione. Opinia Ligenhorna, zaprzyjaźnionego z dygnitarzami z resortu zdrowia, stanowiła jeden z podstępnych chwytów, zmierzających do podcięcia mojej kariery.<br>I właśnie w tym tak krytycznym dla mnie momencie, kiedy czułem się osaczony ze wszystkich stron, zaproponowano mi, dzięki interwencji nieznanych przyjaciół, wyjazd do Strasburga