dwudziestodwuletniej madonny, panny młodej, w białej sukni i koronkowym welonie, zakrywającym czoło, z wielkim bukietem białych róż w ręku (nim włożono je do kryształowego wazonu), kandydatki medycyny, i w spokojną, poważną twarz pana młodego, dwudziestoośmioletniego doktora medycyny, a tak niedawno ochotnika wojny dwudziestego roku, uczestnika walk o Warszawę, awansowanego za dzielność do stopnia podporucznika w wieku dziewiętnastu niespełna lat...<br>i nie opuszczałem ich, niewidzialny, aż do chwili, kiedy trzydziestego listopada tysiąc dziewięćset trzydziestego pierwszego roku, w poniedziałek, przyszedłem na świat,<br>a potwierdza to telegram:<br><br>Jędruś urodził się i całuje tatusia<br>Zosia<br><br>Zosia, Zosieńka, Zofka, Sonia - tak wtedy, nim stała się Dzidką