dniu nadszedł ze swoją powolną armią generał Howard. Nie widząc żadnej innej możliwości rozstrzygnięcia losu Nez Percé, na radzie wodzów, w której uczestniczyli już tylko Józef, Lusterko i Biały Ptak, postanowiono skapitulować. Jak gorzka musiała to być decyzja. Przebyli tyle tysięcy kilometrów, pokonali trudy marszu chłostani wiatrem, deszczem, śniegiem i dziesiątkowani kulami prześladowców, stracili tak wielu bliskich i teraz - u progu bezpiecznego schronienia - muszą zdać się na niełaskę bezwzględnego wroga! Nie mieli jednak wyjścia. Tegoż popołudnia zginął jeszcze wódz Lusterko. Słysząc tętent koni zbliżającej się armii Howarda, z nadzieją, że to przybywa z Północy Siedzący Byk, Lusterko wyszedł z ukrycia, by