Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
dzik, szczęście, że strzelby mi Urząd nie daje... - uśmiechnął się przypochlebnie. - "Ty co?" - pyta on mnie, ten pułkownik. A ja mu na to: "Oj, jeszcze trochę, byłbym już zabił jako dzika. Nie lzia- mówię - schodzić ze stanowiska." "Cóż to - powiada on- kabana ot połkownika nie otliczysz?", co niby znaczy, że dzika od pułkownika nie odróżnię, czy co...
W tym momencie Suski usłyszał coś takiego, że zamknął oczy i dopiero po chwili zmusił się do spojrzenia na przełożonego. Kapitan Mech śmiał się. Głośno.
- Ależ, towarzyszu, wszystko się zgadza, z dziczą pieczenią włącznie. Co to znaczy? U gajowego Ogórka, który nie ma pozwolenia
dzik, szczęście, że strzelby mi Urząd nie daje... - uśmiechnął się przypochlebnie. - "Ty co?" - pyta on mnie, ten pułkownik. A ja mu na to: "Oj, jeszcze trochę, byłbym już zabił jako dzika. Nie lzia- mówię - schodzić ze stanowiska." "Cóż to - powiada on- kabana ot połkownika nie otliczysz?", co niby znaczy, że dzika od pułkownika nie odróżnię, czy co...<br>W tym momencie Suski usłyszał coś takiego, że zamknął oczy i dopiero po chwili zmusił się do spojrzenia na przełożonego. Kapitan Mech śmiał się. Głośno.<br>- Ależ, towarzyszu, wszystko się zgadza, z dziczą pieczenią włącznie. Co to znaczy? U gajowego Ogórka, który nie ma pozwolenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego