Typ tekstu: Książka
Autor: Dygat Stanisław
Tytuł: Jezioro Bodeńskie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1946
się, przygnieciony ciężarem, silnym ciałem, i zanim zdążyłem wykonać jakiś ruch, krzepkie palce zacisnęły się dokoła mojej szyi. Zarzęziłem, płatki czerwone zamigotały mi przed oczami. Począłem tracić przytomność, zdążyłem jeszcze pomyśleć tylko: "A więc tak daleko zawiedzie mnie moja ucieczka", i jęknąć charkotliwie: - Matko Najświętsza! - A wtedy stała się rzecz dziwna, palce rozluźniły się i puściły moją szyję, a po chwili ciężar przestał uwierać moje ciało.
- Te, to ty Polak? - usłyszałem zdziwiony i zdyszany głos. - Nie zabiłem cię chyba?
Nie mogłem nic odrzec ani otworzyć oczu, kiwnąłem tylko głową na znak, że żyję. Usłyszałem brzęk manierki i świeża woda chlusnęła mi
się, &lt;page nr=200&gt; przygnieciony ciężarem, silnym ciałem, i zanim zdążyłem wykonać jakiś ruch, krzepkie palce zacisnęły się dokoła mojej szyi. Zarzęziłem, płatki czerwone zamigotały mi przed oczami. Począłem tracić przytomność, zdążyłem jeszcze pomyśleć tylko: "A więc tak daleko zawiedzie mnie moja ucieczka", i jęknąć charkotliwie: - Matko Najświętsza! - A wtedy stała się rzecz dziwna, palce rozluźniły się i puściły moją szyję, a po chwili ciężar przestał uwierać moje ciało.<br>- Te, to ty Polak? - usłyszałem zdziwiony i zdyszany głos. - Nie zabiłem cię chyba?<br>Nie mogłem nic odrzec ani otworzyć oczu, kiwnąłem tylko głową na znak, że żyję. Usłyszałem brzęk manierki i świeża woda chlusnęła mi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego