się, <page nr=200> przygnieciony ciężarem, silnym ciałem, i zanim zdążyłem wykonać jakiś ruch, krzepkie palce zacisnęły się dokoła mojej szyi. Zarzęziłem, płatki czerwone zamigotały mi przed oczami. Począłem tracić przytomność, zdążyłem jeszcze pomyśleć tylko: "A więc tak daleko zawiedzie mnie moja ucieczka", i jęknąć charkotliwie: - Matko Najświętsza! - A wtedy stała się rzecz dziwna, palce rozluźniły się i puściły moją szyję, a po chwili ciężar przestał uwierać moje ciało.<br>- Te, to ty Polak? - usłyszałem zdziwiony i zdyszany głos. - Nie zabiłem cię chyba?<br>Nie mogłem nic odrzec ani otworzyć oczu, kiwnąłem tylko głową na znak, że żyję. Usłyszałem brzęk manierki i świeża woda chlusnęła mi