Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Kobieta i Życie
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1954
bez przerwy. Tam, gdzie jeszcze wczoraj Irena, wracając o zmroku do domu, potknęła się o wbite w ziemię paliki, jutro w tym samym miejscu musiała omijać wykopy pod fundamenty, a za kilka dni syn ciągnął ją tam, gdzie mury wyrosły już pod pierwsze piętro, i wołał: "mamo, spójrz tylko, ten dźwig niesie chyba tyle cegieł, co ze stu ludzi, prawda?
Poczekaj, będą i sklepy... - Takie jak w Krakowie? - Może nawet ładniejsze.
Na pewno nawet większe i ładniejsze.
Takie rozmowy często powtarzały się w domu Słyszów. Ale tymczasem musiała Irena chodzić po mleko dla dzieci do chłopa, którego chałupa stała po drugiej
bez przerwy. Tam, gdzie jeszcze wczoraj Irena, wracając o zmroku do domu, potknęła się o wbite w ziemię paliki, jutro w tym samym miejscu musiała omijać wykopy pod fundamenty, a za kilka dni syn ciągnął ją tam, gdzie mury wyrosły już pod pierwsze piętro, i wołał: "mamo, spójrz tylko, ten dźwig niesie chyba tyle cegieł, co ze stu ludzi, prawda? <br>Poczekaj, będą i sklepy... - Takie jak w Krakowie? - Może nawet ładniejsze. <br>Na pewno nawet większe i ładniejsze. <br>Takie rozmowy często powtarzały się w domu Słyszów. Ale tymczasem musiała Irena chodzić po mleko dla dzieci do chłopa, którego chałupa stała po drugiej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego