nam, smorgońska dudo!"<br> Otoczyli święty ogon szczurzy:<br> "Niech nam służy w tej naszej podróży."<br> Jęli piąć się po nim, jak po linie,<br> Ku tym wyżom, gdzie spojrzenie ginie,<br> Ku tym wyżom, gdzie jasność przezrocza<br> Załamuje się o szklane zbocza.<br><br> Zaciążył Szczurowi zbyt<br> Tłum, co się wspinał na szczyt,<br>Gdzież mu dźwigać taką ciżbę na ogonie,<br>Jak mu ścierpieć na swej sierści szorstkie dłonie,<br>Od ciężaru aż się zsunął ku ich stronie,<br>Aż mu w nozdrza uderzyły krwawe ponsy,<br>Aż mu słońce przypaliło święte wąsy.<br> Rozgniewał się srodze Szczur,<br> Przysporzył niebiosom chmur,<br> Zawirował po szkle, jak ta śmiga,<br> Mignął w górze, tak