Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Liryka mojego życia
Lata powstania: 1921-1969
i milczy.



POGODA DUCHA
Powiedzcie mi, jakiż ma sens to?
Zaledwie jesienny wiatr powiał,
A trup już ściele się gęsto
W szpitalach resortu zdrowia.
Jedni widzą w tym dopust boży,
Inni - wyżów i niżów skutki,
Rozsypują się ciężko chorzy,
A ja jestem wesolutki.

Coraz to kogoś z zawałem
Do windy dźwigają nosze,
Ja właśnie też zawał miałem
I też umieram. O - proszę!
Lekarze, siostry, salowe
Wylewają łzy na wyprzódki.
Słabnie puls, brak mi tchu, tracę mowę...
Ale jestem wesolutki.

Nie pomogła już strofantyna,
Mam ciemność dokoła siebie,
Zaświatowy czas się zaczyna,
Do zobaczenia więc - na pogrzebie.
Zebrało się ludzi niemało,
Spadły
i milczy.&lt;/&gt;<br><br><br><br>&lt;div sex="m"&gt;&lt;tit&gt;POGODA DUCHA&lt;/&gt;<br>Powiedzcie mi, jakiż ma sens to?<br>Zaledwie jesienny wiatr powiał,<br>A trup już ściele się gęsto<br>W szpitalach resortu zdrowia.<br>Jedni widzą w tym dopust boży,<br>Inni - wyżów i niżów skutki,<br>Rozsypują się ciężko chorzy,<br>A ja jestem wesolutki.<br><br>Coraz to kogoś z zawałem<br>Do windy dźwigają nosze,<br>Ja właśnie też zawał miałem<br>I też umieram. O - proszę!<br>Lekarze, siostry, salowe<br>Wylewają łzy na wyprzódki.<br>Słabnie puls, brak mi tchu, tracę mowę...<br>Ale jestem wesolutki.<br><br>Nie pomogła już strofantyna,<br>Mam ciemność dokoła siebie,<br>Zaświatowy czas się zaczyna,<br>Do zobaczenia więc - na pogrzebie.<br>Zebrało się ludzi niemało,<br>Spadły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego