Takim według niego był i Stanisław Kunicki, i Waryński. I te ich bomby ze śmiercionośnym nadzieniem, nitrogliceryna, dynamit, w razie potrzeby łom żelazny - groza bierze.<br><br> - Czy oni zdolni byli kogoś kochać, po ludzku? - zadawała sobie pytanie po lekturze gazet, po sprawozdaniach z procesów, po opisach różnych krwawych wydarzeń, które głuchym echem odbijały się i w jej azylowym - w sumie - świecie.<br><br><br>Prawdziwy rewolucjonista musi zabijać miłość w sercu dla dobra sprawy - Stanisław Kunicki nie ma wątpliwości. Przeszedł już przecież zwycięsko pierwszą próbę: zrezygnował z miłości do dziewczyny, z osobistego szczęścia, jeszcze jako student petersburskiej uczelni, gdy poznał Degajewa. Było to na kilka