rękoma, maczając w posolonym roztopionym maśle. Któż nie rozumie tej metafory?</>".<br><tit1>Kalifornijska sałatka</><br>No właśnie - któż? Bezpretensjonalność komentarzy pani <name type="person">Allende</> graniczy z prostodusznością, receptury zaś pani <name type="person">Llony</> są, moim zdaniem, dosyć straszne. Jest w nich tyle niepotrzebnego majonezu, tyle składników zupełnie zbędnych, tyle wulgarnego tłuszczu, że domniemany erotyzm ustępuje miejsca egoistycznej trosce o zdrowie. Zresztą niech państwo sami ocenią - oto składniki "<q>Kalifornijskiej sałatki ze szpinaku (bardzo świeżej i oryginalnej)</>": szpinak, ser ricotta, orzechy laskowe, boczek, ananas, oliwa, ocet estragonowy, musztarda. Podniecające, nieprawdaż? Zaś zapewnienia o świeżości i oryginalności brzmią jak reklama wybielacza albo gumy do żucia.<br><br><au>Tadeusz Pióro</><br><br><br><br>Cena książki (325