też nie zauważył mnie, odwrócony plecami i pogrążony w rozmowie ze swym towarzyszem. Złowiłem kilka strzępów ich rozmowy: rozmawiali o opisywanym ostatnio w gazetach "Turynie satanicznym", o "mieście w rękach Diabła", o wezbranej fali morderstw, o rozmnożeniu się "obrzędów narkotyczno-satanicznych". Towarzysz doktora Pontormo napomknął o świeżym zwiększeniu liczby diecezjalnych egzorcystów w Turynie. Doktor Pontormo zaśmiał się drwiąco, ale nie dosłyszałem jego odpowiedzi; dosłyszałem tylko, że padło w niej moje nazwisko.<br> Wstałem z ławki podniecony, niemal roztrzęsiony, ledwo dowlokłem się do domu. Obsunąłem się na łóżko, leżałem na nim bez ruchu aż do obiadu. Nie czas już, u progu śmierci, na