małe podwodne skałki, tylko wielkie urwiska. Ślub kościelny czy życie na kocią łapę? Dzieci? Jakie dzieci?! Jak mogłaś głosować na tego debila? Nie chcę pracować w wielkiej korporacji, nie zależy mi na pieniądzach, chcę być wolny! Jeżeli nie odnajdziecie porozumienia w życiowej filozofii, wasz związek może stać się sceną wielkiego, egzystencjalnego dramatu.<br>- Zanim się pobraliśmy, nigdy nie dyskutowaliśmy o dzieciach - mówi Sylwia, 27-letnia rozwódka. - Po roku małżeństwa okazało się, że Marek nie marzy o niczym innym, jak tylko o żonie-gosposi i dwójce uroczych blond bobasków. Miał w nosie moją karierę, nie interesowało go, że jestem na najlepszej drodze do