Warszawa 1976, dalej Sz, s. 5), mając na myśli ten swój niezbywalny zwyczaj, by "lecieć i zapisywać", by - jak powie parę stron dalej - "zapisywać wszystko" (s. 7).<br>W istocie - żaden inny. Ściślej: żaden inny pisarz. Zdarzają się bowiem podobni (ale tylko podobni - bez tej siły i wytrwałości) maniacy artystycznego i egzystencjalnego eksperymentu w innych dziedzinach sztuki: autorzy happeningów, instalacji, wydarzeń parateatralnych, pragnący doświadczyć na własnej skórze i na oczach innych zwielokrotnionych radości i niewygód istnienia: malarze, tacy jak np. Roman Opałka, dokumentujący serią zapisywanych cyfr upływ czasu, odcinanego z własnej (ograniczonej i skończonej) puli życia.<br>Białoszewski i tu się wyróżnia, oddziela