bezczelnie pasożytowałem na Twojej pamięci i rozmyślaniach, bo przecież Ciebie niewiele obchodziła s a m a Milena. Obce Ci były nawet - podejrzewam - proste sentymenty w rodzaju: cząstka zmarłych żyje w ich dzieciach. Twoja pamięć o Romualdzie, dziś to rozumiem, była Twoim - daruj wyświechtane modne wyrażenie, ale nie potrafię innego znaleźć - egzystencjalnym doświadczeniem. Jeśli sięgałaś do tamtych zdarzeń, do godzin spędzonych z Danką w szpitalu Dzieciątka Jezus i waszych powrotów do pustego domu po nim, to przecież nie po to, by jak Aśka, dla której w gruncie rzeczy był to jakiś melodramat, przykładać chustkę do oczu, lecz by twardo, wytrwale pytać o