kroku, dzieciaki przeleciały z piskiem, tylko radiowóz trochę zwolnił, policjant za uchyloną szybą puknął się w czoło. Na pobliskim parkingu włączył się alarm w mercedesie i wył przez parę minut. Taką miał Rubin publiczność w ten poranek czerwcowy, podobny do wcześniejszych poranków czerwcowych. Urwał i czekał na ocenę, dyszący, jeszcze ekstatycznie rozbujany, z rozwartymi ustami.<br>- I jak? - zagadnął niecierpliwie. - I jak?<br>- No, daje do myślenia - odparł z przekąsem Zygmunt. - Choć nie chciałbym być w twojej skórze, gdy taki pan będzie akurat tędy przechodził.<br>- E, nie zrozumieją. To metafora.<br>- Pewnie, tyle że wpierdol trudno jest dostać metaforycznie. Idziesz na tego browara czy