nie dające cienia, przesycone mgłą światło i w tych rzadkich chwilach, gdy deszcz nie padał, poprzez łaziebne opary ujawniał się obraz utopionej ziemi, nasiąknięty ciepławą wodą, rozpuchnięty i senny.<br>Wśród badyli i kłaków sczerniałej słomy, falującej przy samym brzegu, wśród innych małych przedmiotów, tworzących przybrzeżną zawiesinę, pływały obmyte z sierści embrionalne trupy kretów.<br>Wody już później nie przybywało lub raczej była jej taka obfitość, że wahania poziomu lustra pozostawały niezauważalne.<br>I n awet sztormowe wichry nie mogły uporać się z wielopiętrowymi warstwami chmur, niosących nowe i coraz nowe ładunki wilgoci.<br>Dęły te wichry wywołując z głębi morza ryk monotonny i rozbolały