żuków, prychając, wycofywało się z placu, gdzieniegdzie widać było opustoszałe miejsca z resztkami kapusty, nadgniłymi owocami i papierzyskami, ale nadal całkiem spore wianuszki kupujących okręcały się wokół straganów. Samozwańczy fachowcy od drobnych napraw z miną rzeczoznawców wytykali sprzedającym szmelcowatość części zamiennych. Dorodne paniusie przymierzały wypatrzone bluzeczki, trochę nieufne wobec zbyt entuzjastycznych pochwał handlarek.<br>Rynek mieścił się na tyłach Żeromskiego, zwrócony był przodem do Okrzei. Po lewej - Kolejowa oraz tory odgrodzone drucianą siatką i kilkoma roztrzęsionymi od ustawicznego stukotu drzewami. W środku rynku wybudowano halę targową, ale wokół błyskawicznie wyrosły prowizoryczne budki z całym dobrem: detaliczny asortyment warzyw, owoców, ubrań, mięsa i