poznałem, był to już pan porządnie zaawansowany w latach i doświadczeniu, miał na liczniku chyba więcej kilometrów niż niejeden pilot regularnych linii lotniczych.<br> Opowiadał mi, że podczas najazdu Japonii na Chiny przebywał przez jakiś czas w Czungkingu. I otóż zjawił się tam pewnego dnia jego rodak, a zarazem kolega po fachu, który w klubie korespondentów zagranicznych obwieścił wszem i wobec, że przybył, aby zebrać materiały do książki o Chinach. Pobyt swój planował na trzy dni, po czym miał wracać do Stanów.<br> - Chłopie - powiedział po tym oświadczeniu któryś z obecnych - przecież Chiny to prastara historia, ogromna przestrzeń, różnorodna ludność, skomplikowana sytuacja w