Typ tekstu: Książka
Autor: Kofta Krystyna
Tytuł: Wióry
Rok: 1996
się waż, jak idzie, to przyjdzie. - Zaczęła
płakać. - Ja już z tym chłopakiem nie mogę dać
rady, jakby miał ojca, toby było inaczej. Wciąż
mu mówiłam: nie mieszaj się, Marych, ale gdzie tam,
jak do ściany, gdzie tam.

- Zaraz będzie przemówienie. - Pająk wskazał
oczami ojca Eli stojącego na balkonie.
Palił fajkę i patrzył w niebo, tak jakby na podwórku
nie było nic godnego uwagi.

- Ten to ma rule - Pijus był znacznie weselszy
po piwie - ale taki głupi znów nie jest, jednak
się nie pokazał na ulicy.

- Swój rozum ma, co się będzie narażał, tylko
ten mój Marych taki głupi, że się
się waż, jak idzie, to przyjdzie. - Zaczęła <br>płakać. - Ja już z tym chłopakiem nie mogę dać <br>rady, jakby miał ojca, toby było inaczej. Wciąż <br>mu mówiłam: nie mieszaj się, Marych, ale gdzie tam, <br>jak do ściany, gdzie tam.<br><br>- Zaraz będzie przemówienie. - Pająk wskazał <br>oczami ojca Eli stojącego na balkonie. <br>Palił fajkę i patrzył w niebo, tak jakby na podwórku <br>nie było nic godnego uwagi.<br><br>- Ten to ma rule - Pijus był znacznie weselszy <br>po piwie - ale taki głupi znów nie jest, jednak <br>się nie pokazał na ulicy.<br><br>- Swój rozum ma, co się będzie narażał, tylko <br>ten mój Marych taki głupi, że się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego