Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 37
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
pracowni w MOK-u. Malował gdzieś do godz. 11. Zawsze w samotności. Gdy przychodzili pierwsi goście, odkładał pędzle na bok.
Marianna malowała w zaciszu domowym. Wtedy, gdy pozwalał jej na to czas. Często rozmawiali o sztuce, wymieniali uwagi na temat swojej twórczości. Około 20 obrazów namalowali wspólnie. - Mam tu taki fajny obrazek, potrzeba twojej ręki, żebyś go wykończyła - mawiał. Najczęściej on robił tło, żonie zostawiał detale.

Na czarno

- Kiedy uczył w liceum, nosił się na czarno. Nazywany był "czarnym malarzem". Nosił płaszcz, kapelusz, a na ramieniu skórzaną, mocno wyświechtana torbę - wspomina jego przyjaciel, Zygmunt Rzadkosz. Określenie takie zyskał także dzięki swoim
pracowni w MOK-u. Malował gdzieś do godz. 11. Zawsze w samotności. Gdy przychodzili pierwsi goście, odkładał pędzle na bok.<br>Marianna malowała w zaciszu domowym. Wtedy, gdy pozwalał jej na to czas. Często rozmawiali o sztuce, wymieniali uwagi na temat swojej twórczości. Około 20 obrazów namalowali wspólnie. - Mam tu taki fajny obrazek, potrzeba twojej ręki, żebyś go wykończyła - mawiał. Najczęściej on robił tło, żonie zostawiał detale.<br><br>&lt;tit&gt;Na czarno&lt;/&gt;<br><br>- Kiedy uczył w liceum, nosił się na czarno. Nazywany był "czarnym malarzem". Nosił płaszcz, kapelusz, a na ramieniu skórzaną, mocno wyświechtana torbę - wspomina jego przyjaciel, Zygmunt Rzadkosz. Określenie takie zyskał także dzięki swoim
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego