jeszcze sobie dziabnę. - Przechylam butelkę i bursztynowy eliksir wlewa się we mnie, znów podrażnia przełyk, ale już delikatniej. Przytrzymuję trochę w ustach i po chwili daję spokojnie spłynąć do gardła.<br>Dlaczego to robiłem? Może jednak po to, by przekonać samego siebie, że jestem jak wszyscy? Że to nie sprawa mojego feleru, niedostatku hormonów, niedoróbki materiału. Może chodziło właśnie o to, żeby rozmawiając z takimi Piotrusiami, nie spuszczać wstydliwie oczu? <br>Idziemy między siedzeniami, obok drzemiących przeróżnych zgredów, zaśmiewając się. Jakiś siwy gościu o wyglądzie korespondenta wojennego: opalony, pobrużdżona twarz, rozpięta na piersiach koszula khaki, zerka na nas krytycznie spod grzywy siwych włosów