Typ tekstu: Prasa
Tytuł: NAJ
Nr: 31
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2003
po naszym spotkaniu. Było wczesne przedpołudnie. - Jest pan nadal zdecydowany? - zapytał tak, jakbyśmy rozmawiali wczoraj. Gdy potwierdziłem, poprosił, żebym zapisał adres. Miałem się tam stawić o 13.00. Klientka zażyczyła sobie kogoś na dwie godziny. Kobieta, która otworzyła mi drzwi, miała na oko trzydzieści pięć lat, ciemne włosy i nienaganną figurę. Wyraziła zadowolenie z mojej punktualności i... zachęcająco rozwiązała pasek jedwabnej podomki. - Weź prysznic i przyjdź do pokoju - powiedziała, wskazując drzwi łazienki. A sama zniknęła w pokoju. Gdy wszedłem tam kilka minut później, klientka leżała na łóżku, przykryta niedbale kołdrą. - Co jest z tobą? - spytała na widok mojego kompletnego ubioru. Poczułem
po naszym spotkaniu. Było wczesne przedpołudnie. - Jest pan nadal zdecydowany? - zapytał tak, jakbyśmy rozmawiali wczoraj. Gdy potwierdziłem, poprosił, żebym zapisał adres. Miałem się tam stawić o 13.00. Klientka zażyczyła sobie kogoś na dwie godziny. Kobieta, która otworzyła mi drzwi, miała na oko trzydzieści pięć lat, ciemne włosy i nienaganną figurę. Wyraziła zadowolenie z mojej punktualności i... zachęcająco rozwiązała pasek jedwabnej podomki. - Weź prysznic i przyjdź do pokoju - powiedziała, wskazując drzwi łazienki. A sama zniknęła w pokoju. Gdy wszedłem tam kilka minut później, klientka leżała na łóżku, przykryta niedbale kołdrą. - Co jest z tobą? - spytała na widok mojego kompletnego ubioru. Poczułem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego