I chyba był większy. O, dużo<br>większy. Jak mogliśmy przepuścić? Aż mi w głowie się nie mieści. No,<br>przecież patrzyłam.<br> Pies tymczasem już stał pod figurą, naszczekując na nas i dając nam<br>tym samym znak, że jesteśmy na miejscu.<br> - Tylko czy aby to święty Antoni? - powiedziała matka, jakby<br>zaklinając tę figurę, że nie może być inny święty. - O, nawet trochę<br>pochylony, no, to nad czym byłby pochylony? Musi coś podnosić.<br> Figura była aż burozielona, tak parchem mchu pokryta. Tu i ówdzie<br>poszczerbiona od odłamków. Czubek głowy miała ścięty gdzieś tak do<br>połowy czoła, kawałek szaty oberwany i to wraz z kawałkiem