portu gdańskiego - nie korzystamy jednak z tego portu tak, jak tego interesy polskiego zabrzeża wymagają. Przeciwnie musimy tam staczać coraz cięższe i coraz upartsze walki o prawa, które nam się należą. Musimy zdobywać to, co powinno stać przed nami otworem.<br>W ten sposób od początku naszego odrodzonego istnienia państwowego żyjemy fikcją morza, nie morzem, jako naturalnym żywiołem, rozszerzającym nasze granice lądowe, ale morzem, które granice te zamyka, które mówi nam na swojem wybrzeżu, że tu się Polska kończy, kiedy w istocie tam właśni powinna się ona zaczynać, jako mocarstwo, wchodzące w skład wielkich mocarstw, związanych pomiędzy sobą interesami na całej kuli