brawami. Ośmielony tym powodzeniem zaczął głosić ni mniej, ni więcej tylko <hi rend="spaced">powrót do natury</>, czyli - przyjmując jego własną definicję ,,natury" - powrót do fikcji, która, być może, w ogóle nie istniała i prawdopodobnie nie będzie istniała nigdy. On to także, zdając sobie sprawę, iż idealną podstawą prawa politycznego może być jedynie fikcja, głosił jedynie zasadzkę przymusowego zawierania dobrowolnych umów pomiędzy osobnikami i Osiedlem. Co najdziwniejsze, nie został za to wszystko ani zamurowany, ani zamorzony głodem. Przeciwnie, najlepsze towarzystwa biły się ze sobą o to, by przyjmować go w swoich salonach, walczyły o honor częstowania go nektarem wyciśniętym z własnego <orig>abdomenu</>, jednym słowem