opisach życia maharadżów indyjskich, <br>wszystko, co zapamiętałam z "Bajek z tysiąca i jednej <br>nocy", wszystko, co zobaczyłam w teatrze i w kinie, <br>a nawet na obrazkach dodawanych wówczas do czekolady <br>Wedla, a przedstawiających króla Montezumę, siedzącego <br>na złotym tronie, za którym stoją niewolnicy z wachlarzami <br>ze strusich piór, i podającego filiżankę kakao zgiętemu <br>przed nim w ukłonie don Cortezowi* - wszystko to złożyło <br>się na wspaniałość mojego dworu! Złoto... klejnoty... <br>baldachimy ze strusich piór... kolorowe fontanny, rozpraszające <br>fiołkową i różaną woń... karawany białych <br>słoni, zwożące skarby, pachnidła i drogie kamienie <br>z czterech stron świata... <br><br>Ale było to jeszcze niczym wobec ceremoniału, który