jego brat-mróz, migotał w powietrzu <br>srebrnymi igiełkami <page nr=224>. Na kopcu, ponad Wysokim Zamkiem, płonęły stosy <br>drzewa ku czci pana o słynnych wąsach, który w czamarze i półżupanku z brązu <br>stał teraz na granitowym cokole i spoglądał uważnie w głąb ulicy Jagiellońskiej, <br>jakby się wahał, czy nie pójść do Musiałowicza na filiżankę gorącego krupniku. <br>Ta myśl była w powietrzu, w cudownym mroźnym powietrzu, i Rojek uległ jej bezwiednie. <br>"Pijak" -szepnął z odrazą ksiądz Grozd, który szedł z nim równolegle po drugiej <br>stronie ulicy. Nazajutrz katecheta odwiedził swego wiernego sojusznika, Majewskiego, <br>w Radzie Szkolnej.<br> Eks-profesor, przeniesiony- ze stanu nauczycielskiego do służby administracyjnej