Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 7
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
jakiejś dobrej firmie i odnieść sukces. Wszyscy byliśmy przygotowani na wyścig, na eliminowanie konkurencji. Jednym słowem - żadnych sentymentów i taniego romantyzmu. Kiedy więc w końcu dostałam wymarzone stanowisko, angażowanie się w pracę było dla mnie czymś tak naturalnym jak oddychanie. Nie wyobrażałam sobie nawet tego, że mogłabym nie zostać w firmie kilka godzin dłużej. Znałam swoich kolegów i wiedziałam, że znajdą się tacy, którzy będą mogli. I zrobią to bez zbędnego ociągania się. Dodatkowe zlecenia do domu też nie były dla mnie problemem. Jeśli ja nie chciałabym tego zrobić, znaleźliby się tacy, którzy by chcieli. W którymś momencie interesy firmy stały
jakiejś dobrej firmie i odnieść sukces. Wszyscy byliśmy przygotowani na wyścig, na eliminowanie konkurencji. Jednym słowem - żadnych sentymentów i taniego romantyzmu. Kiedy więc w końcu dostałam wymarzone stanowisko, angażowanie się w pracę było dla mnie czymś tak naturalnym jak oddychanie. Nie wyobrażałam sobie nawet tego, że mogłabym nie zostać w firmie kilka godzin dłużej. Znałam swoich kolegów i wiedziałam, że znajdą się tacy, którzy będą mogli. I zrobią to bez zbędnego ociągania się. Dodatkowe zlecenia do domu też nie były dla mnie problemem. Jeśli ja nie chciałabym tego zrobić, znaleźliby się tacy, którzy by chcieli. W którymś momencie interesy firmy stały
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego